Jakoś czasu nie miałam i ciągle nie mam...wiem, że to załosne, a jednak...
W tym czasie zdążyłam zacząć "nie-boską komedię" i byc w sanktuarium, tam ksiądz mówił, że należy umieć połączyć sprawy ziemskie z boskimi. To jest chyba dla mnie najtrudniejsze!
Byłam jeszcze w sklepie w galerii i kupiłam sobie pare ubrań, ale takiej slicznej bluski nie mogłam. To było 4 dni temu ale dziś tam wróciłam i ją juz mam...To ma być sama przyjemnośc posiadania, bo nigdzie w niej chyba nie wyjde...jest zbyt ekstrawagancka..:-)
Poza tym w Rossmanie kupiłam sobie nareszcie pelno toników, peelingów i tym podobnych rzeczy. Mam tez Meybelline ever fresh, i mam nadzieje, że się sprawdzi w swojej roli. Wogóle na wakacjach raczej rezygnuję z kosmetyków, bo po co mam skóre męczyc...
Jakaś jestem naprawdę poważnie zmęczona, codziennie, mimo , że nic nie robię :-) to dopiero dziwna sprawa...
ha, ha, ha...skoczę jeszcze na jednego bloga i zrobię rysowanie oburącz...
Ja lubie bardzo te ćwiczenia kursowe, mam nadzieję, że przyda mnie sie to w szkole...
aha...i jeszcze zapomniałam napisać... mam nową fryzurę juz od czwartku...ha, ha, ha...