000000...ciagle zero komentarzy!!!!
No nic...dochodzę powoli do zdrowia :-) Czyli do końca wakacji się wykuruję... miejmy nadzieję.. Mimo wszystko jestem z siebie dumna, zrobiłam wszystkie ćwiczenia z kursu, poza tym poczytałam sobie książkę i piłam syropki...z mleczy :-) Bo już prócz antybiotyków zostały mi metody naturalne... Zresztą jeszcze poza tym uwielbiam maseczki. Mimo wieku, nie najstarszego znów, znam sie dość dobrze. Więc dziś honoruję rumianki i się nimi obsmarowuję :-) Poza tym śmietanki, ogórki, cytrynki, olejki...te sprawy :-) Grać na gitarze nie gram bo mi się nie chce.
Ostatnio przygotowalam sobie literaturę która warto byłoby omówić... Może np. Kubuś fatalista i jedo pan Denisa Diderot... Przeczytałam fragment, nie najgorszy i zaciekawiło mnie...ale znowu nie najbardziej. Natomiast ostatnio uderzam patyczkiem w Felietony i tam pewien pan (nie pamietam nazwiska) pisze, że zamiast zwiedzać Francję kupił sobie tam na targu używanego Kubusia... i sie zachwycał bardzo, bardzo :-)
Mam jeszcze miesiąc wolnego więc postaram se wypocząć...to idę papa...poczytam sobie...