Beeing here like a dream... My own world... :-)

czwartek, 31 lipca 2008

000000...ciagle zero komentarzy!!!!

No nic...dochodzę powoli do zdrowia :-) Czyli do końca wakacji się wykuruję... miejmy nadzieję.. Mimo wszystko jestem z siebie dumna, zrobiłam wszystkie ćwiczenia z kursu, poza tym poczytałam sobie książkę i piłam syropki...z mleczy :-) Bo już prócz antybiotyków zostały mi metody naturalne... Zresztą jeszcze poza tym uwielbiam maseczki. Mimo wieku, nie najstarszego znów, znam sie dość dobrze. Więc dziś honoruję rumianki i się nimi obsmarowuję :-) Poza tym śmietanki, ogórki, cytrynki, olejki...te sprawy :-) Grać na gitarze nie gram bo mi się nie chce.
Ostatnio przygotowalam sobie literaturę która warto byłoby omówić... Może np. Kubuś fatalista i jedo pan Denisa Diderot... Przeczytałam fragment, nie najgorszy i zaciekawiło mnie...ale znowu nie najbardziej. Natomiast ostatnio uderzam patyczkiem w Felietony i tam pewien pan (nie pamietam nazwiska) pisze, że zamiast zwiedzać Francję kupił sobie tam na targu używanego Kubusia... i sie zachwycał bardzo, bardzo :-)
Mam jeszcze miesiąc wolnego więc postaram se wypocząć...to idę papa...poczytam sobie...

wtorek, 29 lipca 2008

śluby...

Jestem jakaś obsesyjna, bo ciągle mi się śnią śluby kościelne. Zawsze ja idę do tego ślubu.
1--- Tylko za pierwszym razem w stroju góralskim podchodziłam do księdza, ale jako, że nie miałam ze sobą partnera to z płaczem uciekłam z kościoła i przy wyjściu widzialam płaczącego kogoś. No i ten sen mimo wszystko był sympatyczny. Jeszcze podchodząc do księdza pomyslałam sobie, że jeśli na siłę przydzielą mi partnera to powiem NIE !!!
2---Za drugim razem biegłam po schodach w welonie :-) za mną rodzina z kwiatami. Zrzuciłam welon, wbiegłam do sali i oznajmilam wszystkim, że rezygnuję. Nie chcę brać ślubu szczególnie, że nie mam z kim. Więc się cofnęlam i wróciłam... :-)
3---to dzisiejszy sen... Mam wziąć ślub z 70 letnim milionerem dla pieniedzy, podobnie moja kuzynka. Na początku się tym nie przejmuję, ale dzień przed ślubem ide na spacer, jest tam jakiś nieznanych mi w realu moich dwóch "sennych" kolegów, którzy mówią mi tak ze szczerego serca jak mnie lubią, jaka jestem sympatyczna, zabawna. Dobrze sie bawimyi wogóle, czuję, że nie mogę brać tego ślubu. Brzydzę się i uwarzam, że ten postępek byłby ohydny... mnie samą brzydzi. Decyduję się, że powiem NIE kiedy będę w kościele. Chcę to jakoś powiedziec mojemu pseudo narzyczonemu, moja kuzynka też chce odrzucić swojego. Decyduję się, że walnę prosto z mostu i poprostu powiem, że nie zamierzam brać slubu. Zdaje sie dopięłam swego bo dalej sen był już o czym innym...
Nie wiem z kąd ciągle ten motyw. Szczerze mowiąc domyslam się trochę... zresztą nietrudno się domyslić...

poniedziałek, 28 lipca 2008

cholera...


Jestem chora, znowu ide do lekarza tym razem po drugi antybiotyk... jestem bardzo wpieprzona, wakacje zniszczone :-) Nie nawidzę takiego zycia... kiedy wyzdrowieje??? HELP!!! Normalnie nerwy takie że hej... Dzis nie jestem w stanie nic powiedzieć szczególnego bo glowa mi pęka...
Gdybym tam była...hmmm... to bym sobie wypoczęła, a tak to kicha...

niedziela, 27 lipca 2008

monotonny

He, he, he... Wakacje...wakacje...chciałabym się dobrze bawić, a mnie chwyciła choroba... już drugi tydzien jestem prymulona i zdaje się, że będę kolejny tydzień... Ale miejmy nadzieję, że się skonczy jak najszybciej :-) Na dodatek mam problemy z bezsennością...słabo śpię, wcześniej się budzę, jestem zmęczona...Oststnio buszuję w internecie i szukam pomysłów na szybkie zaśnięcie, na pozbycie się gonitwy myśli... na odrzucenie stresu :-) Coś tam mam, dziś wyprubuję... zobaczę jak będzie :-) Jestem okrutnie zmęczona więc kończę na dziś... *kisses*

piątek, 25 lipca 2008

Znów pada deszcz * :-)

Nie ukrywam, że uwielbiam literaturę...Bez niej to jakoś mi tak smutno...a nawet wogóle nie mogę znaleźć celu i sensu i jakoś tak beznadziejnie się czuję. Wczoraj poczytałam sobie trochę utworów z książki do liceum i od razu mi sie poprawiło. Zresztą muszę przyznać, że wogóle zastanawiałam się nad naturą czlowieka wczoraj... i doszłam do wniosku, że my się zmieniamy i nigdy nie będziemy tacy sami. Czas płnie i nikt tego nie uniknie, ale to daje nam możliwość wiecznego poznawania siebie, a to znaczy, że nie możemy się soba znudzić. Trochę mnie to dołowało, ale już sobie wytłumaczyłam i przywykłam.
A tak z innej beczki, słyszeliście o pozytywnym myśleniu? Podobno, to co sobie powtarzamy się faktycznie spełnia. Należy mówić sobie: Dam radę! Uda mi się! Jestem piękna! itd. Wmawiamy sobie to czego chcemy, a to się spełnia. Mam pewne nieświadome doświadczenie i zapewniam, że działa! Zresztą spróbujcie, pół roku i efekt jest. Zresztą na kursie tez tego uczą. Dajcie sobie szansę!!!
Znowu poznaję nowych ludzi, jest cudownie. Nie ma nic lepszego niż nowe znajomości, ale nie przez internet tylko w realu. Wogóle życie jest zyciem i trzeba dać z siebie wszystko :-)
Ale to jest beznadziejne, zmęczona jestem, chora juz od ponad tygodnia. Zaraz oszaleję... smutno mi z tego powodu. Ale dni płyną, wakacje mi się kończą i jakoś tak źle...
W tym momencie chwycił mnie nagły dół... no tak...można było się tego spodziewać...ależ ja humorzasta jestem...nie wiem...
Pa, pa, pa... trzymajcie się... *Best wishes* Eroica

czwartek, 24 lipca 2008

How I love it !!!

Znowy napawam się posiadaniem swojego własnego bloga :-) Ach, ten moj jedyny... Oczywście jesli chodzi o stronki www. Mam dośc siadam przed kompem od jakiś 2 i pół godziny tych idiotycznych ćwiczeń na rozwijanie półkulastego mózgu...Dobija, mówię wam... Jeszcze od ponad tygodnia dusi i dławi mnie choroba, więc jakikolwiek większy ruch na świeżym powietrzu jest w tym momencie niemożliwy. Ale trzeba swoje przecierpieć, tak jak w życiu...Na razie z blogiem się dopiero zapoznaję, więc staram się wprowadzać was w moją osobowość, coś tak o sobie pobajdużyć. A potem to obiecuje, ruszam pełną parą. Zresztą, czyż ja już nie ruszyłam...Postanawiam lepiej wykonywać swoje obowiązki i wogóle dotrzymywać słowa, nawet jeśli Tego komu coś się obieca nie widać. No tak, tak...
Marzą mi się piękne krajobrazy, ale tegoroczne wakacje to iestety będzie miejska dżungla...Czyli spokoju nie otrzymam? Raczej nie...
Czekam na czytelników, ale kto mnie znajdzie w pełnym blogów internecie... trzeba zacząć się promować...niestety, jak zwykle robota mnie czeka :-)

środa, 23 lipca 2008

Just a dream...

Teraz są wakacje i mam więcej czasu który można wykorzystać na siedzenie przed komputerem. Tak się zastanawiam: "Jak to będzie"...Notki póki co pewnie będą dość często, a potem wielki zastój na rok szkolny (tego się niestety obawiam). Ważne co jest teraz... Życie przebiega mi dogłębnie jednostajnie wstaję, czytam, jem, żongluję, idę na kurs, telwizja, internet, czasem znajomi... Ale cóż, zdaje się i tak niczego więcej nie oczekuje, nigdy inaczej nie było :-) Czasem coś napiszę, czasem nie... Nareszcie mam bloga i z tego się cieszę. Miałam już 2 jeden mi wykasowało, a drugi jest tylko dla mnie. Coś z siebie kiedyś wyduszę, na razie nie mam weny. Również zamierzam publikować tu (jeśli się uda) urywki moich wywodów, wierszy...trochę się otworzę na świat i ludzi, a one ujrzą światło dzienne, co nie ukrywam jest moim takim malutkim, cichutkim, dotychczas nieuiszczonym marzeniem. Znaleźć grono czytelników i hajda...!!!

Eroica ***

Tak to ja i zamierzam tworzyc tego bloga. Czas postawić się w zupełnie innej sytuacji, w zupełnie innym miejscu, w zupełnie innym świecie :-) Umieszczę tu parę rzeczy od siebie, zerknę też do innych. Wyciągnę z głębi duszy to co mnie intryguje, nakarzę dłoni przelać na ekran moje mysli... Co wyjdzie to wyjdzie, może się uda... przynajmniej nie należy wyzbywać się nadzieji na powodzenie tego projektu. Każdemu należy dać szansę, nawet sobie! Dlatego z długim namysłem zdecydowałam się utworzyć tego bloga i go tworzyć, kreować. Tak oto wygląda twórca i jego dzieło. Twórca: młody, niedoświadczony pełen obaw i nadzieji. Dzieło: świeże, niedoskonałe, jeszcze nieulepszone, czekające na to, co czas przyniesie.