Beeing here like a dream... My own world... :-)

wtorek, 29 lipca 2008

śluby...

Jestem jakaś obsesyjna, bo ciągle mi się śnią śluby kościelne. Zawsze ja idę do tego ślubu.
1--- Tylko za pierwszym razem w stroju góralskim podchodziłam do księdza, ale jako, że nie miałam ze sobą partnera to z płaczem uciekłam z kościoła i przy wyjściu widzialam płaczącego kogoś. No i ten sen mimo wszystko był sympatyczny. Jeszcze podchodząc do księdza pomyslałam sobie, że jeśli na siłę przydzielą mi partnera to powiem NIE !!!
2---Za drugim razem biegłam po schodach w welonie :-) za mną rodzina z kwiatami. Zrzuciłam welon, wbiegłam do sali i oznajmilam wszystkim, że rezygnuję. Nie chcę brać ślubu szczególnie, że nie mam z kim. Więc się cofnęlam i wróciłam... :-)
3---to dzisiejszy sen... Mam wziąć ślub z 70 letnim milionerem dla pieniedzy, podobnie moja kuzynka. Na początku się tym nie przejmuję, ale dzień przed ślubem ide na spacer, jest tam jakiś nieznanych mi w realu moich dwóch "sennych" kolegów, którzy mówią mi tak ze szczerego serca jak mnie lubią, jaka jestem sympatyczna, zabawna. Dobrze sie bawimyi wogóle, czuję, że nie mogę brać tego ślubu. Brzydzę się i uwarzam, że ten postępek byłby ohydny... mnie samą brzydzi. Decyduję się, że powiem NIE kiedy będę w kościele. Chcę to jakoś powiedziec mojemu pseudo narzyczonemu, moja kuzynka też chce odrzucić swojego. Decyduję się, że walnę prosto z mostu i poprostu powiem, że nie zamierzam brać slubu. Zdaje sie dopięłam swego bo dalej sen był już o czym innym...
Nie wiem z kąd ciągle ten motyw. Szczerze mowiąc domyslam się trochę... zresztą nietrudno się domyslić...

Komentarze (0):

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna