Dojrzewam...jak jabłko...rożowieję...
dojżałam. hmmm...czy ja wiem...teraz juz nie latam za młodymi...to chyba nie najlepiej ale gregor mnie wogóle nie kręci...kiedy byłam 15 latka to imponowali mi młodzi, sławni, odnoszący sukcesy... eh...miałam miłości platoniczne mniej lub bardziej erotyczne...fascynowało mnie ciało tych ludzi, wygląd...o czy ja wiem...ale kamil, gregor, lektor... nie powiesz mi, że charakter nie grał roli...wiesz kiedy pierwszy raz ich spotkałaś, zobaczyłaś...kamil zartował, gregor się wygłupiał, lektor z tobą nie raz gadał.... ale czy to było to? czy po 2 latach dojrzałam...nie kocham...czy to znaczy ze dojzałam...kocham tylko inaczej...mam inne wzory...marzę o zyciu rodzinnym a imponują mi mężczyźni po 40 którzy maja rodzinę albo są spokojni, cisi...kochaja dzieci, zony...dojrzali wrazliwcy...tak jak ja - dojrzali... chciałabym młodego za męża , ale nie chcę szleństw, chcę miłości , stałości, rodziny...Ostatnio kocham z całego serca MJ miłością czysta jak łza...mam nadzieję...na poczatku imponowała mi trochę jego zewnetrznośc...ale cóż...teraz wiem skoro kocham go i toleruję jako dziecko młodzienca czarnego i białego jako dorosłego faceta...to znaczy że nie ma tu znaczenia czas ani wygląd coś pięknego...on mi uświadomił że miłośc tez taka może być...ja się im fascynowałam, za nim płakałam...tak za nim dlaczego...bo był tak blisko...płakałam 2 dni po jego śmierci mimo że go wogóle nie znałam i nc o nim nie wiedzałam coś musi w tym być...wrażliwy, czuły, kochał dzieci i świat...przystojny? na poczatku tak myslałam i nadal tak uważam zauważyłam jednak ze nie był doskonały po 2 tygodniach bez niego na codzień...popatrzyłam na niego to normalny facet. dojrzewał, przechodził przez zycie bolesne, sam na sam, walczył, wskazywał innym drogę wierzę że jest teraz u Boga...wierzę że w zyciu czynił dobrze cierpiał i zasluzył na niebo...za dzieci modlę się ile wlezie...KOCHAM...a on nauczył mnie tej miłosci...poza tym Johny Deep...kocha rodzine , fajnie opowiada o barbie...bawi się z dziećmi...jest swiadomy wlasnej wartości... cudowny...nie piekny ale uroczy...jakis taki...uwiódł mnie w rycerzu bez głowy...choć kto wie czy ne wczesniej...jak bedzie starszy z brzuchem pełnym piwa bedzie siedział z vanessą wśrod wuków...pozytywny facet...ma w sobie coś...rodzinny...i jeszcze keanu reeves...po tym filmie z winem jakoś mnie uderzyło...ale on to samotny, smutny facet...chce wziąc się w garśc, założyć rodzinę walczyć ze smutkiem i rozpacza po stacie bliskich..
wszyscy mi imponuja...
wierze że świat jest pelen cudownych ludzi, że kazdy jest cudowny...Bóg tworzy ludzi cudownymi, a oni powini szukac w sobie dobra i miłości...za to mu dziekuję...Bóg jest tak szalenie dobry dla nas miernych istot...że na świecie pojawiają się wzory... Chcę badzo podziękować Michaelowi bo on mi uśwaidamia że w zyciu jest ciężko, ale daje mi miłośc , dobroć i spokój...że czuwa i mówi mi Świat cię kocha, każdy człowiek cię kocha a ty odwzjemniaj...dziekuję mu z calego serca...
chciałabm zjednoczenia, wspólpracy, wspolnot i miłości między ludźmi...chcialabym radzić sobie ze sobą i z innymi...chciałabym życ...ale może moim przeznaczeniem jest rodzina...zatem prosze żeby jakoś w tej młodości umieć znaleźć szczęści aby się nią nacieszyc...a potem zebym z miłością mogła kształtowac nowych ludzi, szczerych, prwdziwych i kochających...